środa, 6 kwietnia 2011

post-wrostro post

To będzie taki leniwy wpis. Nie chce mi się pisać zbyt wiele. Tak na prawdę, gdyby nie Zosia albo Furi (o wybaczenie proszę, bo nie pamiętam dokładnie kto mnie namawiał), nie napisałbym nic. Do sedna.
Wyjazd zajebisty, jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy na jakim byłem. Pobiliśmy rekord liczby rowerów w przedziale (nasz rekord, bo światowego, europejskiego czy nawet polskiego nie znam i w sumie znać nie chcę, bo po co?). Stargaliśmy nerwy konduktora, wzbudziliśmy zainteresowanie żulików pijąc z rury, zagadaliśmy niektórych współpasażerów prawe na śmierć. O samej imprezie nie będę pisał, bo zbyt dużo tego, a jak już wspomniałem na początku - nie chcę mi się. Było zajebiście, najlepiej. Wielkie dzięki dla ekipy wrocławskiej za organizacje, świetną atmosferę i nocleg (biedny Drzazga, zgodził się nocować Poznaniaków, nie mając pojęcia, że jest nas 20).

Wrostro 2011