Ktoś kiedyś napisał, że największą galerią każdego fotografa amatora czy profesjonalisty jest galeria zdjęć niezrobionych. Opinia prawdziwa w 100%. Niektóre kadry, których nie miałem okazji uwiecznić, bo np.: nie zabrałem aparatu ze sobą albo za późno podniosłem go do oka siedzą w mojej głowie i prześladują mnie do dzisiaj, mimo sporego upływu czasu. Dlatego staram się mieć aparat zawieszony na szyi nawet, gdy wychodzę do sklepu za rogiem.
Najwięcej potencjalnych kadrów przytrafia mi się w pracy, podczas kursowania po mieście. Niestety, aparat wtedy musi być w plecaku, więc nie mam szans na zarejestrowanie sytuacji, która trwa chwilę. Na szczęście są wyjątki i właśnie dla tych wyjątków ryzykuję wożenie ze sobą sprzętu. Zdjęcie powyżej właśnie do nich należy. Fart chciał, że miałem akurat przypięty rower i mogłem za tym panem pobiec.
Wczoraj niestety aparatu zapomniałem, pięć kadrów zostanie w pamięci i będą mnie nękać jeszcze przez długi czas.
Cos w tym jest. Myslenie obrazami...tez mi sie zdarza :)
OdpowiedzUsuń